Korgan - Król Orków (Część IV)
| Kategorie: Feun - Wojna Twórców
29 grudnia 2020, 22:28
W centrum obozu w głębi tunelu prowadzącego do sporej komnaty odpoczywał mężczyzna który obudził się nagle i w popłochu wstał z pokrytego jedwabistym aksamitem łoża ozdobionego drogimi klejnotami.
- Na młot Cygrofkaza! Co to za hałasy?- zdenerwował się obudzony mężczyzna.
- Nadzorco! - wbiegł do środka jeden ze strażników - Więźniowie uciekli!
- Jak to możliwe?
- Przełamano Białe Szkliwo!
- CO? Ale… Jak?!
- Nie wiemy! Wszyscy szukają wielkiego Zielonoskórego szkaradztwa i dwóch szpiczastouszsych łachmaniarzy!
- Chwilka! Nie chcesz powiedzieć chyba … cholera! Wiedziałem, że tak to się skończy! Zbyt dobrze nam szło… Dobrze więc! Sprowadzić Wielkie Oko!
Spora kula która została pokryta niebieską zasłoną wjechała na małych kółkach do komnaty nadzorcy. Ci którzy ją przywieźli natychmiast opuścili pokój i zamknęli za sobą drzwi na cztery spusty. ‘’Wielkie Oko’’ był to potężny artefakt zasilany energią duchową osoby z niego korzystającej. Efekty zbyt długiego korzystania z owej przezroczystej kuli były poważne w skutkach. Od stracenia przytomności i uszkodzeń rdzeniowych mózgu po śmierć i uwięzienie duszy w środku przedmiotu. Jednak miało ono jeden szczególnie pożyteczny cel działania. Otóż każda istota której aura zostanie wykryta zostaje teleportowana w wybrane miejsce, które zna użytkownik kuli.
Nadzorca był pół-człowiekiem pół-orkiem, który przez większość swojego życia spędził na badaniu zwyczajów swoich zielonoskórych krewniaków i przemierzaniu ich terenów łowieckich by lepiej poznać ich naturę. Nikt z ludzkich badaczy nie dorównywał mu w wiedzy o Ograndzie. Dlatego też był najodpowiedniejszą osobą do poszukiwań różnych osób, minerałów i uciekających więźniów z tamtejszych okolic.
Gdy nadzorca dotknął olbrzymiej kuli zaczęła ona emitować światło, które od razu zostało przez niego wchłonięte. Wtedy jego oczy zaczęły połyskiwać niebiesko-białym odcieniem a ciało lekko lewitować ponad ziemią.
Gdy już skupił się na celu i ujrzał zbiegłych więźniów, próbował sprowadzić ich do „Piątej Czeluści” – miejsca z którego prawie nikt nie wrócił żywy. Nieliczni tacy jak nadzorca wydostali się stamtąd tylko dzięki nadzwyczajnej sile woli i niezłomności.
Tym razem jednak próba teleportacji skończyła się połowicznym sukcesem. Bowiem skutek uboczny korzystania z Wielkiego Oka spowodował że on także przeniósł się do jednej z komnat wewnątrz czeluści. Prosty błąd w koncentracji uziemił go tam i ogłuszył a gdy jego służba tylko zauważyła zniknięcie nadzorcy bezzwłocznie poinformowała o tym głównego przywódcę.
- Długo każesz na siebie czekać Otago! Nie sądzisz chyba, że twoje problemy z więźniami mnie interesują? Zawarliśmy umowę!
- Tak Korganie, pamiętam, że mieliśmy wyruszyć bez zwłocznie ale ktoś grzebał w naszych planach inwazji na Orttege. Moi ludzie sądzą, że to ma związek z zielonoskórym, który wydostał się z areny... Co ciekawe szukał on właśnie ciebie. Ciekawy zbieg okoliczności prawda?
- Sugerujesz, że chce cię oszukać *pedrro*?
Nie ty ale ktoś kto nie jest ci przychylny... Moi ludzie muszą to zbadać na wypadek gdyby ktoś nas śledził.
- Dobrze, w takim razie spotkamy się na miejscu. Zapamiętaj tylko hasło i kierunek naszego celu.
Korgan odchodząc dał szefowi osadników dokładną mapę terenu. Nie było jednak na niej zaznaczone żadne punkty ani dodatkowe informacje poza szlakami opisanymi w języku elfickim.
„Król Orków” szykował najwyraźniej plan podboju terenów należących do Czcicieli Drzew. Przeglądając kopie tych tajnych dokumentów Lacrima szybko powiązała całą sytuacje z Świętymi Drzewami i ich esencją dającą nieograniczone zdolności poznawcze. Kobieta musiała jak najszybciej poinformować o tym swoich mocodawców. Zbliżała się zagłada nie tylko elfów ale także całej ludności Feunu walczącej o wolność i równość dla mieszkańców okolicznych ziem.
- Chwila! Moja nie nadążać! Ja musieć odpocząć! – wykrzykiwał w agonii Ak'bukqy – Ma rany być bolesne a ciało głodne!
- Jeszcze trochę przyjacielu! Musimy dojść na szczyt góry. Tam jest ukryty teleport do pobliskiego miasta.
- A gdzie my właściwie być?
- W Habbitacji Piątej Czeluści. To oddzielny wymiar polegający na implozji w pobliskim otoczeniu, dający efekt iluzji braku świadomości wewnętrznej oraz stagnacji organów, ujawniającym się najczęściej przy dłuższym zachowaniu introwersyjnym. Dla tego właśnie musimy dotrzeć do kresu Habbitacji Orbiona...
- Habbitacja Orbiona? A da się to zjeść?
Zielonoskóry mieszaniec nie rozumiał prawie nic mimo że jego towarzysz mówił cały czas w języku orków, goblinów i trollów. Poza jego nikłą wiedzą i brakiem wykształcenia dochodziło zmęczenie. Jednak udało mu się ostatkami sił wdrapać na sam szczyt i przekroczyć magiczną barierę, po czym niespodziewanie i natychmiastowo padł na kolana i stoczył się z wielkiej góry na jedno z domostw robiąc wielką dziurę w dachu.
- Aaa! Potwór! – wykrzykiwała dziewczynka do której pokoju wpadł Ak'bukqy. – Tato! Potwór! Pomocy!
Dodaj komentarz